Podsumowanie tygodnia

Witam Was. Minął już tydzień nowego roku, dla mnie to był ciężki tydzień i niestety nie jestem z niego zadowolona. Ba! jestem zła na siebie, na cały świat. Jakże byłam głupia myśląc że od 1 stycznia moje marzenia będę skreślać z listy jedno po drugim. Niestety rzeczywistość znów mnie przytłoczyła. Nie powiem że całkowicie zmarnowałam tydzień, niestety nie mam też się zbytnio czym pochwalić :( W sumie znów mogę powiedzieć jak co roku...miało być pięknie, a wyszło jak zawsze. Nie chcę jednak rzucić tego co sobie zaplanowałam, widocznie do pewnych rzeczy muszę dorosnąć, dojrzeć itp. Za dużo sobie narzuciłam wiedząc jaki mam tryb pracy, zwłaszcza że źle śpię, jestem zmęczona fizycznie i jedyne o czym marzę to nic innego jak odpocząć po ciężkim dniu.
Teraz krótkie podsumowanie co udało mi się zrobić a co można nazwać porażką:

UDAŁO SIĘ

- zacząć książkę Kim Holden "Promyczek". Jestem dokładnie w połowie książki, niestety jeśli podjęłam się wyzwania 52 książki w 52 tygodnie powinnam była w niedzielę ją skończyć.Wyzwanie stoi więc pod wielkim znakiem zapytania, no ale jeszcze przede mną cały rok.
- obejrzeć 3 filmy...tu jestem zadowolona bo w tym tempie uda mi się obejrzeć 100 filmów w rok
- pójść na 2-godzinny spacer noworoczny
- pić więcej wody
- brać witaminy
- pić pokrzywę i zieloną herbatę
- szczotkować ciało na sucho
- 2 razy ssać olej
- sprzątnąć w kuchni, uprać firankę itp
- spróbować smaku nowej czekolady pistacjowej
- kupić nową książkę do kolekcji "Kot Bob i ja"
- założyć pierwszy raz w życiu sztuczne rzęsy
- bardziej dbać o cerę - maseczki, peelingi, kremowanie na noc i przed nałożeniem makijażu


NIE UDAŁO SIĘ

- ukończyć 1 książki z 52
- pójść na siłownię (ok. powiedzmy że babskie sprawy mnie uziemiły)
- ćwiczyć jogę
- ograniczyć ilość słodyczy, przez ten tydzień pochłaniałam je na potęgę
- chodzić spać przed północą
- ograniczyć granie w gierki na komórce
- zero nauki języka
- zero szydełkowania
- zero rysowania itp




Komentarze

  1. Ograniczanie słodyczy to ciężka sprawa. Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj bardzo ciężko, zwłaszcza po świętach. Od wczoraj będzie drugi dzień, jak nie ruszyłam słodkiego, więc i tak już spory sukces :)

      Usuń
  2. Sen przed północą? Po północy książki smakują lepiej! Gratuluję ilości postanowień spełnionych. Oby tak dalej. Pozdrawiam i zapraszam do siebie Słońce, https://cleosevhome.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, oczywiście masz rację :) Tyle że ja potrafiłam chodzić spać o 3, 4 a nawet 5 rano a potem spać do południa i nie mieć siły na nic. Byłam po prostu niewyspana co wiąże się też z brakiem chęci m.in. na książki. Dziękuję za komentarz i już zaglądam do Ciebie :)

      Usuń

Prześlij komentarz